Literatura obyczajowa i romans
"Światło po zmierzchu"
Żaneta Pawlik
“Na scenie zwanej życiem.”
Dawny, zapomniany już dotyk matki sprawił kobiecie nieukrywaną, ogromną przyjemność. Zadowolona przymknęła oczy, aby oddać się w całości pieszczocie. Czynności, którą tak dobrze pamięta z czasów dzieciństwa. Wychudzone, kościste palce mechanicznie przeczesywały jej włosy kosmyk po kosmyku. Cały stres spowodowany spotkaniem po latach zaczął powoli uciekać, napięcie schodziło, a związany w supeł żołądek rozluźniał się powoli.
Sielanka trwała w najlepsze, do momentu, gdy poczuła mocne szarpnięcie. Staruszka chwyciła jej pukiel włosów i mocno pociągnęła do swojej klatki piersiowej. Córka uderzyła głową o jej ramię, zasyczała z bólu. Przerażona próbowała wyrwać się ze szpon matki, ale jej uścisk - jak na schorowaną staruszkę był niewyobrażalnie silny. Zaczęła krzyczeć.
Czy słyszałeś już o najnowszej powieści obyczajowej Pani Żanety Pawlik? Jej tytuł to “Światło po zmierzchu”. Twórczość ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka, a jej premiera odbyła się 1 czerwca 2023 roku.
Żaneta Pawlik jest humanistką, która ukończyła również trzy ścisłe kierunki studiów. Gdy pojawiają się trudne momenty, izoluje się na deskach Lekkiego Teatru Przenośnego. Wolne chwila uwielbiam spędzać pośród natury, w swoim ogródku leżąc na hamaku i dopisując kolejne rozdziały swoich historii. Nagrywa podcast, w którym opowiada, jak pisać, żeby inni chcieli czytać. Autorka powieści “Mowy nie ma!” (2022) i “Tamarynd” (2023).
Julia Andrzejewska jest spadającą gwiazdą filmową. Jej menadżerka, Izabela chcąc pomóc wznieść się kobiecie ponownie, podejmuje zakulisowe działania. Gwiazda uchodzi za trudną w kontaktach, wiecznie niezadowoloną, kapryśną, dlatego jej kolejna rola wywołuje sporą burzę medialną. Andrzejewska postanawia przeczekać ten trudny czas na wsi u swojej przyjaciółki.
Tymczasem w leśnej chacie mieszka Kosma, który uwielbia przyrodę do tego stopnia, że woli ją od ludzi. Niespodziewane spotkanie z Julią pokazuje mu, że dobrze zrobił odcinając się od społeczeństwa.
Teresa, która jest siostrą Julii, od lat próbuje połączyć obowiązki domowe, z dziećmi, mężem i opieką nad umierającą matką. Podświadomie wie jednak, że chciałaby od życia czegoś więcej, niż być wiecznie niańką. Postanawia zawalczyć, o to, co jej się należy.
Losy bohaterów przeplatają się między sobą. Każdy z nich stanie przed jedyną okazją, na poprawę swojego żywotu, ale czy każdy ją wykorzysta? Być może jest jeszcze szansa, żeby zacząć wszystko od początku. Jednak zanim to się stanie, w pierwszej kolejności trzeba rozliczyć się z przeszłością.
“Światło po zmierzchu” Żanety Pawlik, to powieść obyczajowa o podłożu psychologicznym. Autorka opisuje w niej, że każdy człowiek ma takie same problemy, tak samo je rozwiązuje bez względu na posiadane dobro materialne i niematerialne.
Historia ta jest bardzo głęboka, zaskakuje swoją mądrością, przekazem. Klimat jej jest z reguły dramatyczny, ale pojawiają się również przebłyski (i to momentami liczne) pozytywnego akcentu. Jest to bardzo miła odstępstwo od tego szarego, smutnego, niekiedy brutalnego świata.
Dlatego też czytając książkę, czułam zaciekawienie, dezorientację, ale i również irytację. Czyli w skrócie wiele emocji. Dlaczego tak? O tym opowiem trochę niżej.
Narracja powieści jest trzecioosobowa, a sama w sobie fabuła została podzielona na trzy wątki. Czytelnik poznaje trzech kluczowych bohaterów i kilku pobocznych, z którymi przeżywa przygody, te natomiast (jak okazuje się później) są ze sobą powiązane w sposób logiczny.
Patrząc na ilość epizodów, można stwierdzić, że w lekturze sporo się dzieje. Momentami aż za dużo, ponieważ wkrada się chaos. Autorka mało zgrabnie przechodzi z wątku, na wątek, co skutkuje tym, że niekiedy występowało u mnie zaskoczenie, pod tytułem “co tutaj się właśnie wydarzyło?”, w konsekwencji czego musiałam cofać się w tekście, żeby zrozumieć jego przebieg.
Książka napisana została w przystępnej formie, bez trudnej terminologii. Z ograniczoną (aczkolwiek nie ma mowy tutaj o minimalizmie) ilością bohaterów, którzy zostali skrupulatnie nakreśleni pod względem psychicznym i dobrze pod aspektem fizycznym.
Podsumowując: “Światło po zmierzchu” Pani Żanety Pawlik, to bez dwóch zdań ciekawa powieść obyczajowa z elementami psychologicznymi. Jej fabuła jest wielowątkowa, autorka łączy poszczególne epizody w sposób logiczny. Jednak w dość obszernych rozdziałach pojawia się bałagan zwany chaosem. Pani Żaneta niezgrabnie przemieszcza się w czasie, co skutkuje niezrozumieniem i irytacją na myśl, że nie jest do końca wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Atutem są skrupulatnie nakreślone, humorzaste, nieco inne, ale i życzliwe postacie. Całość oceniam poprawnie. Można przeczytać.
Tytuł: "Światło po zmierzchu";
Autorka: Żaneta Pawlik;
Gatunek: powieść obyczajowa;
Ilość stron: 352;
Data premiery: 01.06.2023 r.;
Wydawnictwo: Zysk i S-ka;
Moja ocena: 6/10.
Dziękuję za recenzję książki, zapiszę tytuł do mojej listy do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Morgana
https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com