Thriller psychologiczny
"Ostatni dzień"
Luanne Rice
Premiera: 18 maja 2022 roku.
Dziękuję Wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.
Aby rozwiązać tę sprawę, potrzebował naprawdę twardych, niepodważalnych dowodów. Dlatego też zaczął od dokładnych oględziny ofiary. Dłonie. Miała idealnie wypielęgnowane paznokcie, bez żadnego złamania, brudu, na pierwszy rzut oka widać, że lubiła o siebie dbać. Zastanawiał się, dlaczego mimo tak wielkiego okrucieństwa kobieta nie broniła się w żaden sposób. Dlaczego nie próbowała wyswobodzić się z rąk swojego kata? Dlaczego nie reagowała, gdy na jej krtani coraz bardziej zaciskał się materiał? Aż w końcu, dlaczego morderca wybrał kobietę w ciąży na swoją ofiarę?
Już niebawem, bo 18 maja swojej premiery doczeka się wyczekiwany przeze mnie thriller psychologiczny połączony z dramatem rodzinnym. Czy słyszałeś już o “Ostatnim dniu” (18 maja 2022 roku, Wydawnictwo Muza) autorstwa Pani Luanne Rice? Obojętnie jaka będzie Twoja odpowiedź… Jeśli chcesz doświadczyć niezapomnianych doznań, koniecznie musisz zagłębić się w prezentowany mroczny świat. Jednak zanim to zrobisz, to zapraszam do dalszej części, gdzie zaprezentuję Ci wrażenie po przeczytaniu książki.
Luanne Rice jest amerykańską autorką bestsellerów według “New York Times’a”. Na swoim koncie ma ponad trzydzieści książek, które zostały przetłumaczone na blisko dwadzieścia cztery języki. Kilka z nich doczekało się swojej telewizyjnej adaptacji. W 2002 roku otrzymała tytuł doktora honoris causa, który nadali jej kolejno: Connecticut College i University of Saint Joseph. Dwanaście lat później (2014 rok) przyjęła z rąk gubernatora stanu Connecticut nagrodę za ponadprzeciętne dokonania na tle literackim. Jest obrończynią środowiska oraz rzeczniczką rodzin, które zostały dotknięte przemocą domową.
Black Hall jest jednym z najspokojniejszych i najzamożniejszych miasteczek położonych na wybrzeżu Connecticut. Przestępczość tutaj jest bliska zeru. Jednak nic nie trwa wiecznie i tak jest i tym razem. Pewnego gorącego lipcowego dnia dochodzi do morderstwa, natomiast spokój i sielankowe życie mieszkańców zostaje zaburzone.
Ofiarą jest właścielka dobrze prosperującej galerii sztuki - Beth Lathrop i jej nienarodzone dziecko. Po dokładnych oględzinach okazuje się, że zniknął także cenny obraz, który już kiedyś został zrabowany, a następnie odnaleziony i zwrócony ich właścicielom. Podczas pierwszego napadu sprawca okazał się równie brutalny co obecnie, została zabita matka Beth i jej siostry Kate.
Ciało odnajduje Kate, która wraz z detektywem Reidem postanawia prześwietlić ostatnie tygodnie z życia swojej zamordowanej siostry. Kto mógłby czyhać na życie ciężarnej kobiety? Co ma z tym wszystkim wspólnego skradziony obraz?
“Ostatni dzień” autorstwa Pani Luanne Rice to książka o stracie, traumie, małżeństwie, które tylko na pierwszy rzut oka wydaje się idealne, a tak naprawdę jest pełne skaz. To również historia o tajemnicach, kłamstwach, toksycznych relacjach międzyludzkich. A wszystko to i jeszcze więcej na tle przepięknej nadmorskiej osady.
Lektura już od pierwszych stron była dla mnie nie do końca zrozumiała. Do tej pory zastanawiam się, po co autorka ubarwiała (moim zdaniem) na siłę fabułę w przeróżnej maści ozdobniki literackie, przesłodzone epitety. Czy nie prościej byłoby po prostu napisać “prosto z mostu”, a nie owijać w bawełnę, chyba tylko dla zwiększenia objętości twórczości? Jak dla mnie taki zabieg mija się z celem, jakim jest przyjemne czytanie.
Ta sama kwestia tyczy się wątków pobocznych, które notorycznie zostały umieszczane w sam środek bieżącej historii. O zgrozo! Nie, nie i jeszcze raz nie! To jak odrywanie się od ulubionej czynności, bo trzeba zrobić coś innego. Po prostu NIE. Jeszcze nie byłoby tak źle, żeby proporcje międzywątkowe zostały zachowane, natomiast Pani Rice postanowiła ewidentnie ją zaburzyć, stosując zasadę: najpierw wynudzisz się, żeby pod koniec rozdziału zaintrygować Cię, abyś został ze mną dłużej i czytał dalej. Droga Autorko, tak to nie działa. Przynajmniej nie na mnie. W tamtym momencie miałam ochotę odłożyć książkę i już do niej nie wracać.
Powieść mnie niesamowicie nużyła, nie licząc, wyżej nadmienionych małych odstępstw od reguły. Tego zupełnie nie spodziewałam się, liczyłam na lepszą, bardziej wciągającą książkę. Czuję się delikatnie zniesmaczona. Tak to jest, gdy czyta się opinie innych czytelników i nakręca się, jednocześnie wzdychając do nich, jakie to one są świetne, wyszukane, normalnie same ochy i achy… Zupełnie niepotrzebnie. Zastanawiam się nawet, czy nie czytałam innej książki. Okazuje się, ku mojemu zaskoczeniu, że jest to ta sama pozycja. Tak krytykuję “Ostatni dzień”, jednak książka ma swoje niewielkie, aczkolwiek zawsze plusy, są nimi między innymi: lekkie pióro, prosty język, czy skrupulatne nakreślenie portretów psychologicznych głównych bohaterów. Jednak to za mało, aby mnie dostatecznie zadowolić. Tym razem nie polecam.
Aby rozwiązać tę sprawę, potrzebował naprawdę twardych, niepodważalnych dowodów. Dlatego też zaczął od dokładnych oględziny ofiary. Dłonie. Miała idealnie wypielęgnowane paznokcie, bez żadnego złamania, brudu, na pierwszy rzut oka widać, że lubiła o siebie dbać. Zastanawiał się, dlaczego mimo tak wielkiego okrucieństwa kobieta nie broniła się w żaden sposób. Dlaczego nie próbowała wyswobodzić się z rąk swojego kata? Dlaczego nie reagowała, gdy na jej krtani coraz bardziej zaciskał się materiał? Aż w końcu, dlaczego morderca wybrał kobietę w ciąży na swoją ofiarę?
Już niebawem, bo 18 maja swojej premiery doczeka się wyczekiwany przeze mnie thriller psychologiczny połączony z dramatem rodzinnym. Czy słyszałeś już o “Ostatnim dniu” (18 maja 2022 roku, Wydawnictwo Muza) autorstwa Pani Luanne Rice? Obojętnie jaka będzie Twoja odpowiedź… Jeśli chcesz doświadczyć niezapomnianych doznań, koniecznie musisz zagłębić się w prezentowany mroczny świat. Jednak zanim to zrobisz, to zapraszam do dalszej części, gdzie zaprezentuję Ci wrażenie po przeczytaniu książki.
Luanne Rice jest amerykańską autorką bestsellerów według “New York Times’a”. Na swoim koncie ma ponad trzydzieści książek, które zostały przetłumaczone na blisko dwadzieścia cztery języki. Kilka z nich doczekało się swojej telewizyjnej adaptacji. W 2002 roku otrzymała tytuł doktora honoris causa, który nadali jej kolejno: Connecticut College i University of Saint Joseph. Dwanaście lat później (2014 rok) przyjęła z rąk gubernatora stanu Connecticut nagrodę za ponadprzeciętne dokonania na tle literackim. Jest obrończynią środowiska oraz rzeczniczką rodzin, które zostały dotknięte przemocą domową.
Black Hall jest jednym z najspokojniejszych i najzamożniejszych miasteczek położonych na wybrzeżu Connecticut. Przestępczość tutaj jest bliska zeru. Jednak nic nie trwa wiecznie i tak jest i tym razem. Pewnego gorącego lipcowego dnia dochodzi do morderstwa, natomiast spokój i sielankowe życie mieszkańców zostaje zaburzone.
Ofiarą jest właścielka dobrze prosperującej galerii sztuki - Beth Lathrop i jej nienarodzone dziecko. Po dokładnych oględzinach okazuje się, że zniknął także cenny obraz, który już kiedyś został zrabowany, a następnie odnaleziony i zwrócony ich właścicielom. Podczas pierwszego napadu sprawca okazał się równie brutalny co obecnie, została zabita matka Beth i jej siostry Kate.
Ciało odnajduje Kate, która wraz z detektywem Reidem postanawia prześwietlić ostatnie tygodnie z życia swojej zamordowanej siostry. Kto mógłby czyhać na życie ciężarnej kobiety? Co ma z tym wszystkim wspólnego skradziony obraz?
“Ostatni dzień” autorstwa Pani Luanne Rice to książka o stracie, traumie, małżeństwie, które tylko na pierwszy rzut oka wydaje się idealne, a tak naprawdę jest pełne skaz. To również historia o tajemnicach, kłamstwach, toksycznych relacjach międzyludzkich. A wszystko to i jeszcze więcej na tle przepięknej nadmorskiej osady.
Lektura już od pierwszych stron była dla mnie nie do końca zrozumiała. Do tej pory zastanawiam się, po co autorka ubarwiała (moim zdaniem) na siłę fabułę w przeróżnej maści ozdobniki literackie, przesłodzone epitety. Czy nie prościej byłoby po prostu napisać “prosto z mostu”, a nie owijać w bawełnę, chyba tylko dla zwiększenia objętości twórczości? Jak dla mnie taki zabieg mija się z celem, jakim jest przyjemne czytanie.
Ta sama kwestia tyczy się wątków pobocznych, które notorycznie zostały umieszczane w sam środek bieżącej historii. O zgrozo! Nie, nie i jeszcze raz nie! To jak odrywanie się od ulubionej czynności, bo trzeba zrobić coś innego. Po prostu NIE. Jeszcze nie byłoby tak źle, żeby proporcje międzywątkowe zostały zachowane, natomiast Pani Rice postanowiła ewidentnie ją zaburzyć, stosując zasadę: najpierw wynudzisz się, żeby pod koniec rozdziału zaintrygować Cię, abyś został ze mną dłużej i czytał dalej. Droga Autorko, tak to nie działa. Przynajmniej nie na mnie. W tamtym momencie miałam ochotę odłożyć książkę i już do niej nie wracać.
Powieść mnie niesamowicie nużyła, nie licząc, wyżej nadmienionych małych odstępstw od reguły. Tego zupełnie nie spodziewałam się, liczyłam na lepszą, bardziej wciągającą książkę. Czuję się delikatnie zniesmaczona. Tak to jest, gdy czyta się opinie innych czytelników i nakręca się, jednocześnie wzdychając do nich, jakie to one są świetne, wyszukane, normalnie same ochy i achy… Zupełnie niepotrzebnie. Zastanawiam się nawet, czy nie czytałam innej książki. Okazuje się, ku mojemu zaskoczeniu, że jest to ta sama pozycja. Tak krytykuję “Ostatni dzień”, jednak książka ma swoje niewielkie, aczkolwiek zawsze plusy, są nimi między innymi: lekkie pióro, prosty język, czy skrupulatne nakreślenie portretów psychologicznych głównych bohaterów. Jednak to za mało, aby mnie dostatecznie zadowolić. Tym razem nie polecam.
Tytuł: "Ostatni dzień" (oryginalny tytuł: Last Day);
Autorka: Luanne Rice;
Gatunek: thriller psychologiczny;
Premiera: 18.05.2022 r.;
Przekład: Paweł Wolak;
Liczba stron: 480;
Wydawnictwo: Muza;
Moja ocena: 3/10.
Brak komentarzy: