"Syreny. Morderczy zew krwi"
Krzysztof Beśka
Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki.
Czy słyszałeś już o najnowszej mrocznej powieści Pana Krzysztofa Beśki, pod tytułem „Syreny. Morderczy zew krwi” (2021, Wydawnictwo Oficynka)? Jeśli nie, to dobrze się składa, ponieważ opowiem Ci trochę o niej. Książka jest w większości fikcją literacką, jednak łączy w sobie elementy autentyczne, napiszę więcej-życiowe. Autor ukazuje sytuację w kraju po wygaśnięciu pandemii. Co prawda my- ludzie żyjący w obecnych czasach, musimy jeszcze na ten moment poczekać… chociaż kto wie, czy w ogóle się doczekamy?
Tak czy inaczej, całkiem ciekawym doświadczeniem było nadejście tej upragnionej przez wielu ludzi chwili, nawet jeśli jest on tylko i wyłącznie wymysłem wyobraźni. Prezentowany motyw połączony z dość nietypowym trupem zrobił na mnie wrażenie. Takiego duetu w lekturze nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Jednak jak to się mówi: kiedyś musi być ten pierwszy raz. U mnie nastąpił on właśnie teraz. Jesteście ciekawi wrażeń? Czytajcie dalej.
Krzysztof Beśka – autor książek kryminalnych i przygodowych, twórca tekstów do piosenek, słuchowisk radiowych. Pomysłodawca i wykonawca cyklu o perypetiach dziewiętnastowiecznego detektywa Stanisława Berga i powieści o pokroju historycznym o dziennikarzu Tomaszu Hornie. Laureat Nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn 2009. Członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Wisła. To tutaj dochodzi do makabrycznego znaleziska. W rzece zostaje odkryta para kobiecych nóg. Dziwnym znaleziskiem zajmuje się duet: nadkomisarz Konstanty Podbiał z komendy stołecznej w Warszawie oraz jego piękna, młoda współpracownica.
Dziennikarz Tomasz Horn na skutek sytuacji panującej w kraju ma problem ze znalezieniem pracy, jednak w końcu udaje mu się coś wyłapać, czym mógłby się zajmować. Co prawda nie jest to jego szczytem ambicji, jednak lepsze to, niż nic. Wkrótce bohaterowie połączą się, aby dowieść prawdy. Czy zło czai się bliżej, niż myślą? Dlaczego zabójca pozostawił tylko nogi? Gdzie podziała się reszta ciała denata?
„Syreny. Morderczy zew krwi” jest powieścią społeczno-kryminalną, pojawia się trup, śledztwo, mylne tropy, mnóstwo pytań bez odpowiedzi na tle przemijającej już pandemii. W skrócie powielanie utartych już schematów w nowej odsłonie. Patrząc na tematykę, lekturę bez dwóch zdań przypisuję do kategorii bardziej pesymistycznych, niż optymistycznych. Jednak nie do końca same czarne kolory się pojawiają, autor nadrabia swoim lekkim stylem pisania, który niesie za sobą dawkę humoru. Tak więc lektura nie jest do końca taka depresyjna, na jaką wygląda na pierwszy rzut oka, znajdą się jakiekolwiek optymistyczne elementy, które stawiają historię w nieco lepszym świetle.
Książka jest podzielona na krótkie rozdziały. Napisana bardzo prostym językiem bez zbędnej terminologii. Niestety zasób słów jest ograniczony, skromny, ubogi, zdania proste. Bohaterzy są z krwi i kości borykają się z problemami codziennymi w wielowątkowej, nieco zbyt długiej, chaotycznej, mało dynamicznej formie. Między końcem jednego rozdziału a początkiem drugiego jest potężna przepaść, a w niej wszystko i nic. Jakbym czytała momentami inną książkę. Wątki dopiero po czasie łączą się w jedną całość, początkowo nic na to nie wskazuje.
Podsumowując: Twórczość Pana Krzysztofa Beśki nie przypadła mi do gustu. Historia jest pogmatwana, chaotyczna. Dzięki między innymi tym dwóm elementom nie mogłam się wkręcić w nią. Preferuję zdecydowanie ład i porządek niż wrażenie porozrzucanych wątków. Lektura nie zapada w pamięci, a samo czytanie nie jest czymś ekscytującym. W powieści zdecydowanie brakuje jakiejkolwiek wartkości, styl pisania jest bardzo przyjazny czytelnikowi, została wprowadzona dawka humoru w negatywnym nastroju powieści, jednak to za mało. Poprzeczka została postawiona wysoko, autor nie dał rady jej przeskoczyć. Nie polecam.
Czy słyszałeś już o najnowszej mrocznej powieści Pana Krzysztofa Beśki, pod tytułem „Syreny. Morderczy zew krwi” (2021, Wydawnictwo Oficynka)? Jeśli nie, to dobrze się składa, ponieważ opowiem Ci trochę o niej. Książka jest w większości fikcją literacką, jednak łączy w sobie elementy autentyczne, napiszę więcej-życiowe. Autor ukazuje sytuację w kraju po wygaśnięciu pandemii. Co prawda my- ludzie żyjący w obecnych czasach, musimy jeszcze na ten moment poczekać… chociaż kto wie, czy w ogóle się doczekamy?
Tak czy inaczej, całkiem ciekawym doświadczeniem było nadejście tej upragnionej przez wielu ludzi chwili, nawet jeśli jest on tylko i wyłącznie wymysłem wyobraźni. Prezentowany motyw połączony z dość nietypowym trupem zrobił na mnie wrażenie. Takiego duetu w lekturze nie miałam jeszcze okazji przeczytać. Jednak jak to się mówi: kiedyś musi być ten pierwszy raz. U mnie nastąpił on właśnie teraz. Jesteście ciekawi wrażeń? Czytajcie dalej.
Krzysztof Beśka – autor książek kryminalnych i przygodowych, twórca tekstów do piosenek, słuchowisk radiowych. Pomysłodawca i wykonawca cyklu o perypetiach dziewiętnastowiecznego detektywa Stanisława Berga i powieści o pokroju historycznym o dziennikarzu Tomaszu Hornie. Laureat Nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn 2009. Członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Wisła. To tutaj dochodzi do makabrycznego znaleziska. W rzece zostaje odkryta para kobiecych nóg. Dziwnym znaleziskiem zajmuje się duet: nadkomisarz Konstanty Podbiał z komendy stołecznej w Warszawie oraz jego piękna, młoda współpracownica.
Dziennikarz Tomasz Horn na skutek sytuacji panującej w kraju ma problem ze znalezieniem pracy, jednak w końcu udaje mu się coś wyłapać, czym mógłby się zajmować. Co prawda nie jest to jego szczytem ambicji, jednak lepsze to, niż nic. Wkrótce bohaterowie połączą się, aby dowieść prawdy. Czy zło czai się bliżej, niż myślą? Dlaczego zabójca pozostawił tylko nogi? Gdzie podziała się reszta ciała denata?
„Syreny. Morderczy zew krwi” jest powieścią społeczno-kryminalną, pojawia się trup, śledztwo, mylne tropy, mnóstwo pytań bez odpowiedzi na tle przemijającej już pandemii. W skrócie powielanie utartych już schematów w nowej odsłonie. Patrząc na tematykę, lekturę bez dwóch zdań przypisuję do kategorii bardziej pesymistycznych, niż optymistycznych. Jednak nie do końca same czarne kolory się pojawiają, autor nadrabia swoim lekkim stylem pisania, który niesie za sobą dawkę humoru. Tak więc lektura nie jest do końca taka depresyjna, na jaką wygląda na pierwszy rzut oka, znajdą się jakiekolwiek optymistyczne elementy, które stawiają historię w nieco lepszym świetle.
Książka jest podzielona na krótkie rozdziały. Napisana bardzo prostym językiem bez zbędnej terminologii. Niestety zasób słów jest ograniczony, skromny, ubogi, zdania proste. Bohaterzy są z krwi i kości borykają się z problemami codziennymi w wielowątkowej, nieco zbyt długiej, chaotycznej, mało dynamicznej formie. Między końcem jednego rozdziału a początkiem drugiego jest potężna przepaść, a w niej wszystko i nic. Jakbym czytała momentami inną książkę. Wątki dopiero po czasie łączą się w jedną całość, początkowo nic na to nie wskazuje.
Podsumowując: Twórczość Pana Krzysztofa Beśki nie przypadła mi do gustu. Historia jest pogmatwana, chaotyczna. Dzięki między innymi tym dwóm elementom nie mogłam się wkręcić w nią. Preferuję zdecydowanie ład i porządek niż wrażenie porozrzucanych wątków. Lektura nie zapada w pamięci, a samo czytanie nie jest czymś ekscytującym. W powieści zdecydowanie brakuje jakiejkolwiek wartkości, styl pisania jest bardzo przyjazny czytelnikowi, została wprowadzona dawka humoru w negatywnym nastroju powieści, jednak to za mało. Poprzeczka została postawiona wysoko, autor nie dał rady jej przeskoczyć. Nie polecam.
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 323
Gatunek: kryminał
Moja ocena: 3/10
Brak komentarzy: