"Dziwka"
Łukasz Mularski
Wydawnictwo: NowoCzesne
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 120
***
Tego jeszcze u mnie nie było. Dzisiejsza recenzja dla jednych może wydawać się nietypowa, dla innych zaś czymś normalnym. Wszystko to za sprawą poruszanego tematu, jakim jest najstarszy zawód świata. Prostytucja w XXI wieku jest z reguły negatywnie odbierana, niechętnie przyjmowana do świadomości, a nawet i czasami z niej wypierana. Natomiast osoby wykonujący swoją pracę często są szykanowane, poniżane, czy nawet w akcie dominacji okaleczane.
Tak kreują się realia widziane oczami osób trzecich. Jednak jak to się mówi: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Także skoro już większość z nas wie jak wygląda opinia publiczna, to może czas zobaczyć co tak naprawdę w trawie piszczy. Czyli jak wygląda najstarszy zawód świata od środka. Sposobów na poznanie go jest wiele, lecz jeden z nich jest tuż na wyciągnięciu ręki. Wszystko to za sprawą powieści pod tytułem „Dziwka” autorstwa Pana Łukasza Mularskiego, która zabiera nas w świat klubów nocnych, jednak nie od strony prostytutki, a barmana. Zaintrygowani? Zapraszam do dalszej opinii.
Łukasz Mularski – 42-letni autor urodzony w Koszalinie, wychowany na Śląsku w Mysłowicach. Na dzień dzisiejszy mieszka w Niemczech. Ukończył uczelnię pod patronatem IKYTA – organizacja międzynarodowa zrzeszająca nauczycieli jogi z siedzibą w Stanach Zjednoczonych. Jest również dyplomowanym instruktorem jogi. Zadebiutowałam w 2016 roku powieścią „Lustro weneckie. Następnie, w 2019 roku ukazał się „Oświecony”, którego zaplanowane jest tłumaczenie na język niemiecki. W przygotowaniu jest książka „Guru”.
Przyciemnione, czerwone, lustrzane pomieszczenia. Odgłos lejącego się alkoholu, oraz intymna atmosfera dają się każdemu w znaki, pobudzając tym samym zmysły. Nagie ciała, delikatność kobiet, emocjonalne uniesienia wrzucają w świat klubu ze striptizem młodego – dwudziestojednoletniego mężczyznę, który świetnie odnajduje się w nowym zawodzie barmana. Nowe zajęcie zmienia jego życie diametralnie, stawiając tym samym na jego drodze coraz to nowsze wyzwania również te o zabarwieniu miłosnym. Czy w nowym środowisku bohater pozostanie wierny swoim wartościom? Czy to możliwe, aby zauroczył się w jednej ze striptizerek?
Historia prosta, jednowątkowa widziana oczami głównego, dwudziestojednoletniego bohatera. Autor nie przebiera w słowach, nie owija w bawełnę, białe jest białe, czarne jest czarne, co też sprawia, że język pisania jest niekiedy wulgarny, adekwatny do książki. Kreuje się tym samym prawdziwy charakter takowego miejsca. Powieść opiera się zgodnie z tytułem na życiu w klubie nocnym z naciskiem na alkohol, bo tam leje się strumieniami, narkotyki, czy seks. Pan Łukasz Mularski lubi skakać między wątkami. W jednym momencie opisuje życie barmana, żeby za chwilę przytoczyć nową myśl dotyczącą okresu komuny, aby następnie powrócić do pierwotnego tematu. Takie niewinne wtrącenia, które dodają smaczku lekturze, bo wbrew pozorom nawiązują w pewnym stopniu do motywu przewodniego.
Postacie były dla mnie neutralne, za wyjątkiem pierwszoplanowego bohatera, który działał mi na nerwy swoim podejściem. Ciężko powiedzieć czy w akcie desperacji, czy w formie zabawy jednak w moim odczuciu najchętniej by ujarzmił prawie wszystkie napotkane przedstawicielki płci przeciwnej. Fabuła przewidywalna, wręcz banalna, język pisania prosty. W kilku słowach powieść nie zadowoli bardziej wymagających czytelnika, który chce coś wynieść z lektury, co to to nie, tego nie znajdziecie tutaj. Jednak ma prawo się podobać, na przykład w formie odskoczni od życia codziennego. Jest coś w niej co intryguje i zachęca do czytania, mimo iż powieść nie zapada w pamięci. Można przeczytać.
Tak kreują się realia widziane oczami osób trzecich. Jednak jak to się mówi: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Także skoro już większość z nas wie jak wygląda opinia publiczna, to może czas zobaczyć co tak naprawdę w trawie piszczy. Czyli jak wygląda najstarszy zawód świata od środka. Sposobów na poznanie go jest wiele, lecz jeden z nich jest tuż na wyciągnięciu ręki. Wszystko to za sprawą powieści pod tytułem „Dziwka” autorstwa Pana Łukasza Mularskiego, która zabiera nas w świat klubów nocnych, jednak nie od strony prostytutki, a barmana. Zaintrygowani? Zapraszam do dalszej opinii.
Łukasz Mularski – 42-letni autor urodzony w Koszalinie, wychowany na Śląsku w Mysłowicach. Na dzień dzisiejszy mieszka w Niemczech. Ukończył uczelnię pod patronatem IKYTA – organizacja międzynarodowa zrzeszająca nauczycieli jogi z siedzibą w Stanach Zjednoczonych. Jest również dyplomowanym instruktorem jogi. Zadebiutowałam w 2016 roku powieścią „Lustro weneckie. Następnie, w 2019 roku ukazał się „Oświecony”, którego zaplanowane jest tłumaczenie na język niemiecki. W przygotowaniu jest książka „Guru”.
Przyciemnione, czerwone, lustrzane pomieszczenia. Odgłos lejącego się alkoholu, oraz intymna atmosfera dają się każdemu w znaki, pobudzając tym samym zmysły. Nagie ciała, delikatność kobiet, emocjonalne uniesienia wrzucają w świat klubu ze striptizem młodego – dwudziestojednoletniego mężczyznę, który świetnie odnajduje się w nowym zawodzie barmana. Nowe zajęcie zmienia jego życie diametralnie, stawiając tym samym na jego drodze coraz to nowsze wyzwania również te o zabarwieniu miłosnym. Czy w nowym środowisku bohater pozostanie wierny swoim wartościom? Czy to możliwe, aby zauroczył się w jednej ze striptizerek?
Historia prosta, jednowątkowa widziana oczami głównego, dwudziestojednoletniego bohatera. Autor nie przebiera w słowach, nie owija w bawełnę, białe jest białe, czarne jest czarne, co też sprawia, że język pisania jest niekiedy wulgarny, adekwatny do książki. Kreuje się tym samym prawdziwy charakter takowego miejsca. Powieść opiera się zgodnie z tytułem na życiu w klubie nocnym z naciskiem na alkohol, bo tam leje się strumieniami, narkotyki, czy seks. Pan Łukasz Mularski lubi skakać między wątkami. W jednym momencie opisuje życie barmana, żeby za chwilę przytoczyć nową myśl dotyczącą okresu komuny, aby następnie powrócić do pierwotnego tematu. Takie niewinne wtrącenia, które dodają smaczku lekturze, bo wbrew pozorom nawiązują w pewnym stopniu do motywu przewodniego.
Postacie były dla mnie neutralne, za wyjątkiem pierwszoplanowego bohatera, który działał mi na nerwy swoim podejściem. Ciężko powiedzieć czy w akcie desperacji, czy w formie zabawy jednak w moim odczuciu najchętniej by ujarzmił prawie wszystkie napotkane przedstawicielki płci przeciwnej. Fabuła przewidywalna, wręcz banalna, język pisania prosty. W kilku słowach powieść nie zadowoli bardziej wymagających czytelnika, który chce coś wynieść z lektury, co to to nie, tego nie znajdziecie tutaj. Jednak ma prawo się podobać, na przykład w formie odskoczni od życia codziennego. Jest coś w niej co intryguje i zachęca do czytania, mimo iż powieść nie zapada w pamięci. Można przeczytać.
Brak komentarzy: