"Dywan z wkładką"
Marta Kisiel
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2021 (premiera: 27 stycznia)
Liczba stron: 416
***
-----RECENZJA PRZEDPREMIEROWA-----
Premiera: 27.01.2021
W ten ponury, deszczowy dzień mam dla Was coś na poprawę humoru. Przychodzę do Was z trupem w wesołej aurze. Brzmi niedorzecznie, jak tani żart? No bo przecież jak zgon czyiś (za wyjątkiem tym imprezowym zatruciem alkoholowym) może normalną jednostkę ludzką przyodziać w uśmiech na twarzy? Otóż okazuje się, że można, bo dlaczego niby nie?
Przecież od tego właśnie są komedie kryminalne, żeby się pośmiać, a może i chwilami poczuć dreszczyk emocji. Tymi słowa wstępu chciałabym Was zaprosić do przeczytania recenzji do powieść Pani Marty Kisiel, pod tytułem „Dywan z wkładką”, która swojej premiery doczeka się 27 stycznia. Przygotujcie się zatem na salwy śmiechu ze śmierci, nie tyle z samego denata, co z jego przedstawienia, czy sposobu prowadzenia śledztwa… Zaintrygowani? Zapraszam na dalszą część!
Marta Kisiel – polska pisarka fantastyki, jak i komedii kryminalnych. Z wykształcenia zakochana w twórczości i romantyzmie Juliusza Słowackiego polonistka. Debiutująca powieść pod tytułem „Rozmowa dyskwalifikacyjna” została wydana w 2006 roku. Ulubionym gatunkiem jest mistyczny, nierealny świat, który nie tylko czyta z przymrużeniem oka, ale i tworzy.
Jak sama twierdzi, w zjawiska nadprzyrodzone uwierzyłaby, gdyby się o nie osobiście potknęła. Tematów do pisania jest mnóstwo, zaczynając od trupów, przechodząc przez zombie, a kończąc na innych zmutowanych stworach. Sama autorka książek została trzykrotnie nominowana do Nagrody Zajdla, za powieści: „Nomen omen”, „Siła niższa”, oraz za historię „Szaławiła”, kolejno rok: 2015, 2016, 2018.
Tereska Trawna, to bardzo problematyczna Pani po 40. Jak nie remont kuchni, z której słychać były nieprzyzwoite, dziwne odgłosy, to nagły kredyt i zakup domu na wsi. Jednak Terenia nie przejmuje się swoją egzystencją, co więcej, pragnie czerpać z niej tyle dobrego, ile się da. Nawet jej to się udaje, a przynajmniej do momentu, kiedy niespodziewanie przyjeżdża do jej posiadłości na wsi teściowa, która pragnie zostać na jakiś czas. Wtedy też odrywają tajemniczy dywan z wkładką w postaci martwego sąsiada.
Na skutek pewnych czynników podejrzenia padają na męża Tereski – Andrzeja. Damskie grono, w którego skład wchodzi synowa i teściowa, zawierają układ, którego celem jest uchwycenie mordercy na własną rękę. W tym samym momencie, odcięte od zasięgu, dzieci Trawnych podejrzewają, że ich tatuś może być na celowniku mamusi i babci…
Czy aby na pewno jest tak pięknie, kolorowo, jak mogłoby się wydawać? Otóż nie. Przede wszystkim Powieść Pani Marty Kisiel nie jest zapamiętywalna, nie licząc kilku co bardziej śmiesznych sytuacji.
Prawdę pisząc, aby w komedii kryminalnej dostrzec zamierzony gatunek literacki, trzeba przebrnąć przez ponad sto stron niekiedy zabawnych zwrotów akcji, to bardziej, to mniej interesujących. Fabuła jest jednowątkowa, historia może by rzecz jakich wielu, mało kreatywna. Za to słownictwo idealnie dopasowane pod charakter powieści, a sam humor autorki, przypadł mi zdecydowanie do gustu.
Mimo, iż po przeczytaniu lektury pamiętam tylko te ciekawsze momenty z niej, to świetnie się bawiłam podczas przeżywania przygód z rodziną Trawnych. Jest to typowa komedia z trupem jako wątek poboczny, jednocześnie jest to jedyny element sugerujący, że przecież mam do czynienia z nie samą komedią, a komedią kryminalną (!).
„Dywan z wkładką” Pani Marty Kisiel, uważam za idealną książkę na gorsze dni – rozbawia do łez, po ciężkim dniu – odpręża przeróżnymi sytuacjami, czy też do przeczytania tak po prostu – za wyżej opisany całokształt. Sami bohaterowie nie dadzą się nie lubić, są przesympatyczni, a ich odzywki jeszcze lepsze. Polecam, osobiście nie żałuję, myślę, że Wy też nie będziecie.
Premiera: 27.01.2021
W ten ponury, deszczowy dzień mam dla Was coś na poprawę humoru. Przychodzę do Was z trupem w wesołej aurze. Brzmi niedorzecznie, jak tani żart? No bo przecież jak zgon czyiś (za wyjątkiem tym imprezowym zatruciem alkoholowym) może normalną jednostkę ludzką przyodziać w uśmiech na twarzy? Otóż okazuje się, że można, bo dlaczego niby nie?
Przecież od tego właśnie są komedie kryminalne, żeby się pośmiać, a może i chwilami poczuć dreszczyk emocji. Tymi słowa wstępu chciałabym Was zaprosić do przeczytania recenzji do powieść Pani Marty Kisiel, pod tytułem „Dywan z wkładką”, która swojej premiery doczeka się 27 stycznia. Przygotujcie się zatem na salwy śmiechu ze śmierci, nie tyle z samego denata, co z jego przedstawienia, czy sposobu prowadzenia śledztwa… Zaintrygowani? Zapraszam na dalszą część!
Marta Kisiel – polska pisarka fantastyki, jak i komedii kryminalnych. Z wykształcenia zakochana w twórczości i romantyzmie Juliusza Słowackiego polonistka. Debiutująca powieść pod tytułem „Rozmowa dyskwalifikacyjna” została wydana w 2006 roku. Ulubionym gatunkiem jest mistyczny, nierealny świat, który nie tylko czyta z przymrużeniem oka, ale i tworzy.
Jak sama twierdzi, w zjawiska nadprzyrodzone uwierzyłaby, gdyby się o nie osobiście potknęła. Tematów do pisania jest mnóstwo, zaczynając od trupów, przechodząc przez zombie, a kończąc na innych zmutowanych stworach. Sama autorka książek została trzykrotnie nominowana do Nagrody Zajdla, za powieści: „Nomen omen”, „Siła niższa”, oraz za historię „Szaławiła”, kolejno rok: 2015, 2016, 2018.
Tereska Trawna, to bardzo problematyczna Pani po 40. Jak nie remont kuchni, z której słychać były nieprzyzwoite, dziwne odgłosy, to nagły kredyt i zakup domu na wsi. Jednak Terenia nie przejmuje się swoją egzystencją, co więcej, pragnie czerpać z niej tyle dobrego, ile się da. Nawet jej to się udaje, a przynajmniej do momentu, kiedy niespodziewanie przyjeżdża do jej posiadłości na wsi teściowa, która pragnie zostać na jakiś czas. Wtedy też odrywają tajemniczy dywan z wkładką w postaci martwego sąsiada.
Na skutek pewnych czynników podejrzenia padają na męża Tereski – Andrzeja. Damskie grono, w którego skład wchodzi synowa i teściowa, zawierają układ, którego celem jest uchwycenie mordercy na własną rękę. W tym samym momencie, odcięte od zasięgu, dzieci Trawnych podejrzewają, że ich tatuś może być na celowniku mamusi i babci…
Czy aby na pewno jest tak pięknie, kolorowo, jak mogłoby się wydawać? Otóż nie. Przede wszystkim Powieść Pani Marty Kisiel nie jest zapamiętywalna, nie licząc kilku co bardziej śmiesznych sytuacji.
Prawdę pisząc, aby w komedii kryminalnej dostrzec zamierzony gatunek literacki, trzeba przebrnąć przez ponad sto stron niekiedy zabawnych zwrotów akcji, to bardziej, to mniej interesujących. Fabuła jest jednowątkowa, historia może by rzecz jakich wielu, mało kreatywna. Za to słownictwo idealnie dopasowane pod charakter powieści, a sam humor autorki, przypadł mi zdecydowanie do gustu.
Mimo, iż po przeczytaniu lektury pamiętam tylko te ciekawsze momenty z niej, to świetnie się bawiłam podczas przeżywania przygód z rodziną Trawnych. Jest to typowa komedia z trupem jako wątek poboczny, jednocześnie jest to jedyny element sugerujący, że przecież mam do czynienia z nie samą komedią, a komedią kryminalną (!).
„Dywan z wkładką” Pani Marty Kisiel, uważam za idealną książkę na gorsze dni – rozbawia do łez, po ciężkim dniu – odpręża przeróżnymi sytuacjami, czy też do przeczytania tak po prostu – za wyżej opisany całokształt. Sami bohaterowie nie dadzą się nie lubić, są przesympatyczni, a ich odzywki jeszcze lepsze. Polecam, osobiście nie żałuję, myślę, że Wy też nie będziecie.
Brak komentarzy: