"Nas dwoje"
Holly Miller
Wielka Brytania
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 480
***
Dziękuję Wydawnictwu Muza za powieść do recenzji.
Zapewne znacie, a może nawet i lubicie popularną serię filmów pod tytułem „Oszukać przeznaczenie”? Jeśli tak, to świetnie, ponieważ debiut literacki „Nas dwoje” autorstwa Holly Miller jest oparta na bardzo zbliżonej fabule, z małymi odstępstwami i trochę na okrojoną skalę śmiercionośną. Nie pojawi się żadna rzeź, jednak łzy jak najbardziej. Jeśli zatem lubicie poruszające książki na powyższej zasadzie, to będzie gratka dla Was. Przy zagłębianiu się w treść tej najsmutniejszej powieści roku, zaufajcie mi, że może przydać się pudełko chusteczek.
Książka opowiada historię dwóch młodych ludzi, których potężne uczucie do siebie jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie zabraknie sytuacji bez wyjścia, a także tych trudnych, wymagających radykalnych decyzji, których konsekwencje są nieodwracalne. Pisarka daje do myślenia i jednocześnie stawia pytanie czytelnikowi „czy lepiej jest kochać i tę miłość bezpowrotnie stracić, czy nie kochać wcale”. Tymi słowami wstępu chcę Was zaprosić do pięknego świata, pełnego emocji.
Holly Miller – pisarka pochodząca z Wielkiej Brytanii, zakochana w książkach. Dzieciństwo spędziła w Bedfordshire (hrabstwo ceremonialne we wschodniej Anglii). Od czasów szkoły wyższej pracuje jako marketingowiec, copywriter, oraz redaktor. Jednak nic nie przegoni jej największej pasji, jaką jest tworzenie nowych powieści. Autorka zadebiutowała powieścią „Nas dwoje”. Prawa do wydania książki zostały sprzedane w 23 krajach. Holly Miller na dzień dzisiejszy mieszka w Nortfolk (wschodnia Anglia) ze swoim mężem i pupilem rasy border collie.
Dwudziestoośmioletni Joel jest singlem od istotnego momentu w swoim życiu, w którym postanowił, że nigdy więcej się nie zakocha. Chłopak posiada niesamowity dar, miewa prorocze sny. Wizje tak realne, że każdorazowo po przebudzeniu jest w ciężkim szoku. Wszystkie one dotyczą osób, które coś dla niego znaczą. Zatem ma świadomość, że jeśli kogoś obdarzy uczuciem, tę osobę momentalnie może spotkać coś złego. Pewnego razu na jego drodze pojawia się trzydziestoczteroletnia urocza Callie, przez którą nie wytrzymuje w swoim postanowieniu, Młoda kobieta jest dla niego jedyną szansą na szczęście, którego tak bardzo mu brakuje. Ona natomiast niedawno straciła kogoś ważnego dla siebie – swoją przyjaciółkę, która odeszła z tego świata na skutek wypadku.
Emocjonalnie dziewczyna jest w rozterce, dominuje u niej smutek i przygnębienie. Po utracie bliskiej dla siebie osoby, stara się pomóc jej mężowi w prowadzeniu kawiarni. Jej praca jest monotonna, do czasu aż pojawi się w niej tajemniczy, nieco specyficzny chłopak o imieniu Joel, wtedy też się przekonuje się, ze trafiła na miłość swojego życia. To dzięki niemu się uśmiecha, nie może przestać myśleć o nim, tęskni kiedy go nie ma, z niecierpliwością czeka na moment, kiedy znowu go zobaczy, natomiast jej życie nabiera odpowiednich barw. Oboje chciałoby się powiedzieć, że są dla siebie stworzeni. Młodzi, spragnieni miłości, szukający sensu życia. Wszystko byłoby jak w bajce, ale tylko Joel wie jak ta historia się zakończy…
Zdecydowanie jest to najsmutniejsza i najpiękniejsza powieść roku. Wylałam podczas czytania morze łez. Już od samego początku czuć jest tę powagę treści książki, zdecydowanie to nie jest lekka lektura. Daje do myślenia, wywołuje skrajne emocje, to są jedne z nielicznych epitetów, które można przytoczyć. „Nas dwoje” została napisana na swój sposób trudnym językiem, lecz nie w formie archaicznej. Twórczość można zaliczyć do powieści, które absorbują całą uwagę czytelnika, dlatego też wskazane jest tylko i wyłącznie na niej się skupić. Fabuła toczy się swoim tempem, nie jest one ślimacze, ani też w drugą stronę – nie galopuje. Autorka w mistrzowski sposób nakreśla emocje towarzyszące głównym, młodym bohaterom.
Niestety ale pojawia się też ogromna dysproporcja między dialogami, a nieco długimi i nie zawsze tak samo fascynującymi opisami. Tego drugiego elementu jest zdecydowanie więcej, to one nadają w głównej mierze ten przygnębiający nastrój powieści, to one są winne tych przelanych łez. Jednak z całą pewnością mogę napisać, że dla takiej książki było warto doświadczyć rozkładu emocjonalnego na czynniki pierwsze. Obok lektury nie można przejść obojętnie, składania ona do szukania rozwiązania. Z całego serca polecam.
Zapewne znacie, a może nawet i lubicie popularną serię filmów pod tytułem „Oszukać przeznaczenie”? Jeśli tak, to świetnie, ponieważ debiut literacki „Nas dwoje” autorstwa Holly Miller jest oparta na bardzo zbliżonej fabule, z małymi odstępstwami i trochę na okrojoną skalę śmiercionośną. Nie pojawi się żadna rzeź, jednak łzy jak najbardziej. Jeśli zatem lubicie poruszające książki na powyższej zasadzie, to będzie gratka dla Was. Przy zagłębianiu się w treść tej najsmutniejszej powieści roku, zaufajcie mi, że może przydać się pudełko chusteczek.
Książka opowiada historię dwóch młodych ludzi, których potężne uczucie do siebie jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie zabraknie sytuacji bez wyjścia, a także tych trudnych, wymagających radykalnych decyzji, których konsekwencje są nieodwracalne. Pisarka daje do myślenia i jednocześnie stawia pytanie czytelnikowi „czy lepiej jest kochać i tę miłość bezpowrotnie stracić, czy nie kochać wcale”. Tymi słowami wstępu chcę Was zaprosić do pięknego świata, pełnego emocji.
Holly Miller – pisarka pochodząca z Wielkiej Brytanii, zakochana w książkach. Dzieciństwo spędziła w Bedfordshire (hrabstwo ceremonialne we wschodniej Anglii). Od czasów szkoły wyższej pracuje jako marketingowiec, copywriter, oraz redaktor. Jednak nic nie przegoni jej największej pasji, jaką jest tworzenie nowych powieści. Autorka zadebiutowała powieścią „Nas dwoje”. Prawa do wydania książki zostały sprzedane w 23 krajach. Holly Miller na dzień dzisiejszy mieszka w Nortfolk (wschodnia Anglia) ze swoim mężem i pupilem rasy border collie.
Dwudziestoośmioletni Joel jest singlem od istotnego momentu w swoim życiu, w którym postanowił, że nigdy więcej się nie zakocha. Chłopak posiada niesamowity dar, miewa prorocze sny. Wizje tak realne, że każdorazowo po przebudzeniu jest w ciężkim szoku. Wszystkie one dotyczą osób, które coś dla niego znaczą. Zatem ma świadomość, że jeśli kogoś obdarzy uczuciem, tę osobę momentalnie może spotkać coś złego. Pewnego razu na jego drodze pojawia się trzydziestoczteroletnia urocza Callie, przez którą nie wytrzymuje w swoim postanowieniu, Młoda kobieta jest dla niego jedyną szansą na szczęście, którego tak bardzo mu brakuje. Ona natomiast niedawno straciła kogoś ważnego dla siebie – swoją przyjaciółkę, która odeszła z tego świata na skutek wypadku.
Emocjonalnie dziewczyna jest w rozterce, dominuje u niej smutek i przygnębienie. Po utracie bliskiej dla siebie osoby, stara się pomóc jej mężowi w prowadzeniu kawiarni. Jej praca jest monotonna, do czasu aż pojawi się w niej tajemniczy, nieco specyficzny chłopak o imieniu Joel, wtedy też się przekonuje się, ze trafiła na miłość swojego życia. To dzięki niemu się uśmiecha, nie może przestać myśleć o nim, tęskni kiedy go nie ma, z niecierpliwością czeka na moment, kiedy znowu go zobaczy, natomiast jej życie nabiera odpowiednich barw. Oboje chciałoby się powiedzieć, że są dla siebie stworzeni. Młodzi, spragnieni miłości, szukający sensu życia. Wszystko byłoby jak w bajce, ale tylko Joel wie jak ta historia się zakończy…
Zdecydowanie jest to najsmutniejsza i najpiękniejsza powieść roku. Wylałam podczas czytania morze łez. Już od samego początku czuć jest tę powagę treści książki, zdecydowanie to nie jest lekka lektura. Daje do myślenia, wywołuje skrajne emocje, to są jedne z nielicznych epitetów, które można przytoczyć. „Nas dwoje” została napisana na swój sposób trudnym językiem, lecz nie w formie archaicznej. Twórczość można zaliczyć do powieści, które absorbują całą uwagę czytelnika, dlatego też wskazane jest tylko i wyłącznie na niej się skupić. Fabuła toczy się swoim tempem, nie jest one ślimacze, ani też w drugą stronę – nie galopuje. Autorka w mistrzowski sposób nakreśla emocje towarzyszące głównym, młodym bohaterom.
Niestety ale pojawia się też ogromna dysproporcja między dialogami, a nieco długimi i nie zawsze tak samo fascynującymi opisami. Tego drugiego elementu jest zdecydowanie więcej, to one nadają w głównej mierze ten przygnębiający nastrój powieści, to one są winne tych przelanych łez. Jednak z całą pewnością mogę napisać, że dla takiej książki było warto doświadczyć rozkładu emocjonalnego na czynniki pierwsze. Obok lektury nie można przejść obojętnie, składania ona do szukania rozwiązania. Z całego serca polecam.
Brak komentarzy: