"Wskazówki"
Bartosz Szczygielski
Narodowość autora:
Polska
Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: 2020 rok
Liczba stron: 207
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
PREMIERA: 11 MARCA 2020
Z twórczością Pana Bartosza Szczygielskiego witam się po raz drugi, tym razem w innej odsłonie – forma opowiadania dla dzieci, dodam, że uprzednio miałam thriller, który nie przypadł mi do gustu. Ciekawa jestem jak tym razem pójdzie Panu Szczygielskiemu. Są książki po których czujemy niedosyt, rozczarowanie, są też takie, kiedy po przeczytaniu powieści nie możemy przez kilka dni wyjść przez świat wykreowany przez autora, czujemy wtedy radość, czy satysfakcję. Do tej pory każda przeczytana przeze mnie literatura skierowana do najmłodszych odbiorców, sprawiała, że mój poziom endorfin gwałtownie wznosił się ku wyżynom. W końcu jak to się mówi, każdy, bez względu na swój wiek, ma coś z dziecka. Mam nadzieję, że „Wskazówki” również mnie nie zawiodą.
Bartosz Szczygielski – młody, pochodzący z Polski autor i recenzent książek. Jego debiutancka powieść “Aorta” ukazała się w 2016 roku. Prywatnie jest absolwentem Wyższej Szkoły Informatyki Stosowanej i Zarządzania WIT. W 2010 roku został wyróżniony w ogólnopolskim konkursie literackim „Pigmalion Fantastyki”. Uwielbia książki, dobry film, tatuaże, popkulturę. Nigdy nie nauczył się pływać, ale jest świetny w malarstwie.
Poznajcie Maksa, trzynastoletniego, pilnego ucznia klasy szóstej “c”, który postanawia zarobić na swojego pierwszego smartfona w dość oryginalny sposób. A wszystko się zaczyna 21 marca, czyli w zarówno pierwszy dzień wiosny, jak i w dzień wagarowicza. Ta doba miała być wyjątkowa I dokładnie taka była. I byłoby niesamowicie, gdyby na drodze chłopca nie pojawił się dyrektor szkoły, starsza pani przypominająca czarownicę z bajek, oraz kujonka z klasy o imieniu Marta. No i rzecz jasna, gdyby pradziadek nie dał mu nietutejszego zegarka. Wystarczył krótki czasu, aby całe życie Maksa zrobiło obrót o 360 stopni. Jeden czasomierz, trzy wskazówki i nieskończona ilość wariantów życiowych.
Na samym początku warto zwrócić uwagę na to, że lektura przyozdobiona została ilustracjami wykonanymi przez Panią Joannę Rusinek, które mają na celu urozmaicić czytanie, pomóc w wyobrażeniu sobie co w danym momencie przedstawia fabuła. Jest to jak najbardziej na miejscu patrząc, że jest to literatura skierowana dla dzieci. Akcja toczy się w stolicy Polski, czyli w Warszawie, czytelnik przemierza różne rejony, na których główny bohater o imieniu Maks miewa przeróżne przygody, zmierzające do odkrycia odpowiedzi na nurtujące go pytania. Postacie nie zostały nakreślone prawie w ogóle, a jeśli już to bardzo ogólnikowo, jednak nic straconego, bo dopełnieniem zostały ilustracje, które wiernie ukazują wizerunek kluczowych w opowiadaniu osób.
Nie ma to jak przeżyć podróż w czasie, nie powiem, były to oryginalne, niepowtarzalne wrażenia. Co sprawiło też, że historia toczy się w galopującym tempie, nie sposób było się od lektury oderwać. Wciąga maksymalnie, pozostaje w pamięci na bardzo długo. Idealne opowiadanie nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Naprawdę może wiele wynieść z tak ‘prowizorycznej’ książki. Spodobał mi się pomysł na fabułę, mimo iż lata dzieciństwa mam już dawno za sobą. „Wskazówki” są przepełnione wieloma emocjami: poprzez dawkę humoru, przez nutkę strachu a kończąc na smutku, doprowadzającym do łez. Autor urządził sobie grę emocjonalną z czytelnikiem, co mu wyszło w sposób idealny. Warto przeczytać lekturę, żałuję, że egzemplarz liczył tak mało stron. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, który sądząc po zakończeniu powinien się pojawić.
"-W pewnym momencie musisz odpuścić.[...] -Wybrać to, co najważniejsze, choć to może boleć. I będzie bolało. Czasem musi, żeby można było pójść dalej."
"Wszystko ma swój cel i czasem nie możesz nic z tym zrobić. Nieważne, jak bardzo byś chciał. Czasem jest po prostu za późno. Wtedy możesz zrobić tylko jedno. Spojrzeć w przyszłość."
http://www.posredniczka-ksiazek.pl/2020/03/olimpiada-czytelnicza-2020-podsumowanie.html
Bartosz Szczygielski – młody, pochodzący z Polski autor i recenzent książek. Jego debiutancka powieść “Aorta” ukazała się w 2016 roku. Prywatnie jest absolwentem Wyższej Szkoły Informatyki Stosowanej i Zarządzania WIT. W 2010 roku został wyróżniony w ogólnopolskim konkursie literackim „Pigmalion Fantastyki”. Uwielbia książki, dobry film, tatuaże, popkulturę. Nigdy nie nauczył się pływać, ale jest świetny w malarstwie.
Poznajcie Maksa, trzynastoletniego, pilnego ucznia klasy szóstej “c”, który postanawia zarobić na swojego pierwszego smartfona w dość oryginalny sposób. A wszystko się zaczyna 21 marca, czyli w zarówno pierwszy dzień wiosny, jak i w dzień wagarowicza. Ta doba miała być wyjątkowa I dokładnie taka była. I byłoby niesamowicie, gdyby na drodze chłopca nie pojawił się dyrektor szkoły, starsza pani przypominająca czarownicę z bajek, oraz kujonka z klasy o imieniu Marta. No i rzecz jasna, gdyby pradziadek nie dał mu nietutejszego zegarka. Wystarczył krótki czasu, aby całe życie Maksa zrobiło obrót o 360 stopni. Jeden czasomierz, trzy wskazówki i nieskończona ilość wariantów życiowych.
Na samym początku warto zwrócić uwagę na to, że lektura przyozdobiona została ilustracjami wykonanymi przez Panią Joannę Rusinek, które mają na celu urozmaicić czytanie, pomóc w wyobrażeniu sobie co w danym momencie przedstawia fabuła. Jest to jak najbardziej na miejscu patrząc, że jest to literatura skierowana dla dzieci. Akcja toczy się w stolicy Polski, czyli w Warszawie, czytelnik przemierza różne rejony, na których główny bohater o imieniu Maks miewa przeróżne przygody, zmierzające do odkrycia odpowiedzi na nurtujące go pytania. Postacie nie zostały nakreślone prawie w ogóle, a jeśli już to bardzo ogólnikowo, jednak nic straconego, bo dopełnieniem zostały ilustracje, które wiernie ukazują wizerunek kluczowych w opowiadaniu osób.
Nie ma to jak przeżyć podróż w czasie, nie powiem, były to oryginalne, niepowtarzalne wrażenia. Co sprawiło też, że historia toczy się w galopującym tempie, nie sposób było się od lektury oderwać. Wciąga maksymalnie, pozostaje w pamięci na bardzo długo. Idealne opowiadanie nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Naprawdę może wiele wynieść z tak ‘prowizorycznej’ książki. Spodobał mi się pomysł na fabułę, mimo iż lata dzieciństwa mam już dawno za sobą. „Wskazówki” są przepełnione wieloma emocjami: poprzez dawkę humoru, przez nutkę strachu a kończąc na smutku, doprowadzającym do łez. Autor urządził sobie grę emocjonalną z czytelnikiem, co mu wyszło w sposób idealny. Warto przeczytać lekturę, żałuję, że egzemplarz liczył tak mało stron. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, który sądząc po zakończeniu powinien się pojawić.
Ciekawa recenzja, ale książka sama w sobie chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zawsze warto spróbować, nic się nie traci, a można zyskać niesamowitą przygodę, która zapada w pamięć.
Usuń